Drukuj

Jubileuszowy turniej drużynowy o Mistrzostwo Polski Domów Kultury, rozgrywany tradycyjnie w listopadzie w Bydgoszczy, zakończony. Nasze dwa młode zespoły toczyły dzielny bój ze starszymi kolegami, kończąc rozgrywki w środku tabeli. Zespół umownie określony jako "A" - bliżej czołówki na 6 miejscu, a zespół "B" - nieco dalej na 9 miejscu. Wyniki 

Za prostą tabelką z wynikami końcowymi kryje się jednak prawie 60 rozegranych partii, dwa dni wspólnej wyprawy, i wiele momentów, do których będziemy wracać ....

Ostatnie dni przed wyjazdem dostarczyły nam niespodzianek. W czwartek nieoczekiwanie (któż to robi planowo?) rozchorował się Michał, który miał  być liderem naszego zespołu B. Przy planowanym udziale dwóch drużyn znaleźliśmy się w sytuacji określanej w sporcie drużynowym jako problem "krótkiej ławki rezerwowych". Pozostała ostatnia szansa w osobie Marcina, który jak przystało na klasowego rezerwowego - był bez wahania gotów wesprzeć drużynę. Wyjazd - za niecałe 24 godziny.

Pojechaliśmy dwoma samochodami. Ośmiu wspaniałych, opiekun-trener oraz rodzic wspierający w postaci Taty Olka. Na miejsce w Bydgoszczy - nocleg organizator zapewnił w Bursie Nr 1 - dojechaliśmy zgodnie z planem. Ale widok bladego, nieobecnego Olka mógł wskazywać tylko na, albo ciężki przypadek choroby lokomocyjnej, albo poważną infekcję. Szanse na rozpoczęcie gry w pełnych składach rysowały się mgliście. Wprawdzie Tata zapewnił, że doprowadzi syna do zdrowia, ale któż w to mógł rozsądnie wtedy wierzyć?

W bardzo porządnie utrzymanej placówce (na uwagę zasługuje standard męskiej łazienki - taki z czterogwiazdkowego hotelu)  zjedliśmy przyzwoitą kolację (niektórym zabrakło tylko"szyneczki"), i po krótkim okresie wieczornych rozrywek, poszliśmy spać.

Następnego ranka okazało się, że Olek jest zupełnie w formie do grania, co znakomicie poprawiło wszystkim humory. Po kwadransie jazdy byliśmy na miejscu rozgrywek, czyli na terenie MDK Nr 2 na ulicy Leszczyńskiego 42. Duży ogrodzony teren zapraszał do siebie. Pozostało jeszcze wiele czasu na rozgrzewkę turniejową, widać było "głód gry".

Przed oficjalnym rozpoczęciem rozgrywek, dowiedzieliśmy się, że przyjechało w sumie 13 zespołów. Sama Bydgoszcz imponuje tutaj faktem, że zajęcia szachowe są prowadzone w sześciu różnych placówkach. Zawody prowadzili doświadczeni i sympatyczni sędziowie - Panowie Karpiński i Mazalon.

W celu zapewnienia przestrzegania zasad 'fair-play" w przypadku wystawienia 2 drużyn przez jeden klub, drużyny te w pierwszej rundzie grały ze sobą. Naprzeciwko siebie usiedli dobrzy znajomi z klubowego szkolenia: Bartek i Szymon, Filip i Olek, Franek i Marcin oraz Maja i Ola. Nie wiadomo, czy na skutek niedobudzenia, czy nadmiaru wrażeń, Franek został zaskoczony przez Marcina ładnym matem. Marcin tradycyjnie zaczyna turnieje mocno - trzeba się szczególnie na początku mieć na baczności. Drużyna "B" wyszła na prowadzenie. Dalej już nie był niespodzianek, pozostałe partie wygrali nasi liderzy, i prestiżowy mecz zakończył się wygraną team-u "A" 3:1.

System szwajcarski kojarzenia par ma swoje uroki. Ci, którzy wygrali na początku, trafiają z reguły na silniejszego rywala, a drużyna przegrywająca spotyka się z tymi, którym również się nie powiodło w poprzedniej rundzie. W Bydgoszczy też przed przerwą obiadową okazało się, że po 3 rundach zespół "B" wyprzedził w tabeli zespół "A". Indywidualnie najlepszy wynik punktowy miał Marcin.

Piłka nożna Oczekiwanie na obiad skróciła inicjatywa Taty Olka, który rzucił pomysł pogrania w piłkę nożną, i sam wcielił go - przy stuprocentowym poparciu młodzieży - w życie, organizując piłkę, i samą rozgrywkę. Pan Andrzej dwoił się i troił w bramce, trzeba przyznać z dużym powodzeniem ją murując. Dopingował przy tym znakomicie zawodników, aż żal, że z tego talentu nie mogliśmy skorzystać w trakcie partii! Zabawa była przednia, co można zobaczyć na zdjęciach w galerii.

Po obiedzie pojechaliśmy jeszcze na deser, każdy mógł sobie - w granicach rozsądku :) - wybrać coś smacznego. Niełatwo było okiełznać animusz niektórych przy zamawianiu słodkości!

W rundzie 4 i 5 odpowiednio drużyna "B" i "A" trafiły na późniejszego zwycięzcę mistrzostw, bydgoski zespół MDK nr 1. Udało się urwać w sumie tylko 0,5 punktu, dzięki remisowi Oli z Julią Humin. Po pierwszym dniu rozgrywek nasze zespoły pewnie trzymały się w środku tabeli.

Nikt nie okazywał zmęczenia, wszyscy przystąpili do turnieju błyskawicznego, rozegranego w sobotę po południu. Kiedy w ostatniej rundzie na pierwszej szachownicy naprzeciwko mistrza międzynarodowego Krzysztofa Żołnierowicza usiadła Maja, wiadomo było, że ten turniej będzie dla niej udany. Mimo porażki w tej partii, Maja wygrała klasyfikację kobiet i odebrała zasłużoną nagrodę.

Niedziela nie przyniosła zasadniczych zmian - prowadzące drużyny umacniały swoje pozycje z każdym meczem, bezpiecznie zmierzając po laury. W 7 rundzie po dobrej grze byliśmy blisko wygranej z zawodnikami MDK nr 5, drużyną, która zajęła w końcu "brązowe" miejsce. Osiągnięty remis pokazał, że byliśmy niebezpieczni prawie dla każdego. :)

Końcowe wyniki pozwalają mieć nadzieję na sukces w następnych rozgrywkach. Turniej był intensywny, ale na pewno pożyteczny. To nasz pierwszy tak daleki wyjazd drużynowy. Z min uczestników można wnioskować, że ogólnie udany. Do zobaczenia za rok - na XXI Młodzieżowych Mistrzostwach Polski MDK-ów!